niedziela, 29 stycznia 2012

ROZDZIAŁ 1

- Kochany pamiętniku! - tak rozpoczęłam swój dzień. Słońce przebijało się przez beżowe zasłonki okna. Uśmiech od razu zawitał na mej twarzy.
- Ostatni raz widziałam słońce kupę czasu temu! - to było naprawdę dobre rozpoczęcie dnia. Chwilę jeszcze poleżałam, następnie podniosłam z siebie, zupełnie ciepłą jeszcze kołdrę i pospieszyłam do mojej pokojowej łazienki. Czułam zapach smażonego ciasta, od razu domyśliłam się, że tata razem z moim bratem produkują się przy wspólnym śniadaniu. Bez chwili zwątpienia wskoczyłam pod prysznic, umyłam zęby i wysuszyłam moje długie i nieogarnięte w tej chwili włosy. Przeczesałam je delikatnie, przeglądając się w lustrze i upięłam w kok. Zatrzasnęłam drzwi łazienki i stanęłam przed moją szafą. Była ogromna, a w jej wnętrzu kryło się mnóstwo ciuchów. Nie ukrywam, że nie miałam się w co ubrać!
- To niemożliwe! Co ja na siebie włożę? Mhm ... - zaczęłam przebierać w ubraniach. Gdzieś z końca półki wygrzebałam białą bokserkę.
- To już coś! - pomyślałam głośno i otworzyłam komorę ze spodniami. Złapałam za beżowe rurki, zresztą moje ulubione. Rzuciłam je na łóżko. Pozamykałam szafy i odziałam się w owe ubrania. Złapałam za mój telefon i szybko zbiegłam na dół, zaciekawiona zapachem.
- Kogóż my tu mamy?! Nasza Nicole raczyła zjawić się na gotowe! - zaśmiał się mój brat. Moim oczom ukazał się niezwykle ciekawy obraz. Tata stojący przy kuchence z patelnią w ręku oraz mój brat nakrywający stół. To było niesamowicie śmieszne! Niecodziennie w końcu ogląda się facetów w kuchni. Jednak cieszyłam się z tego. Podeszłam do brata i przytuliłam go od tyłu, śmiejąc się pod nosem. Następnie zaszłam tatę od tyłu i zaglądałam z ukrycia co on tam takiego wyprawia.
- Co my tu mamy? Wygląda mi to na homara... - wybuchłam śmiechem. Tata oczywiście zrobił świetną minę! Ukazywała ona zirytowanie moimi tekstami, ale to było na porządku dziennym. Złapałam za szklankę zimnego pomarańczowego soku i usiadłam przy stole. Upiłam łyka i położyłam szklankę na stole wraz z moim telefonem.
- A Ty przypadkiem nie w pracy Patrick? - spojrzałam na niego lekko się uśmiechając.
- Nie, wziąłem urlop i postanowiliśmy z ojcem przejechać się jutro nad jezioro za miasto. - nagle rozległ się głos ojca z kuchni.
- Jedziesz z nami skarbie? - podszedł i wrzucił mi na talerz naleśnika.
- Bardzo bym chciała tatku, ale umówiłam się już z Claudią i Jacobem na gorącą czekoladę. - powiodłam za nim wzrokiem i złapałam za widelec.
- Nie możesz tego przełożyć? Dawno nigdzie razem nie byliśmy... wiesz. Tak rodzinnie. - ciągnął Patrick spoglądając mi w oczy.
- Niestety. Może innym razem. - uśmiechnęłam się szeroko i dokończyłam śniadanie. Wstałam, ucałowałam kolejno brata i tatę w policzek. Złapałam za plecak i wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki w uszy i pospieszyłam do szkoły. Miałam dzisiaj zaledwie cztery lekcje, bo po lekcjach w szkole odbędzie się rada zatwierdzająca oceny. Uczyłam się nieźle, więc ojciec nie miał do mnie żadnych zastrzeżeń. Pracował jako kierownik hotelu. Mój brat był taki jak ja. No, można tak powiedzieć. Też całkiem nieźle się uczył. Produkował się jako właściciel klubu fitness. Niesamowicie wysportowany, jednak nie miał dziewczyny. Uznał, że na razie jej nie potrzebuje. Po chwili byłam już w szkole, bo miałam do niej niedaleko. Jakieś 20 minut drogi pieszo. Przywitałam się z przyjaciółmi i popędziłam na lekcje. Jak zwykle lekcje były nudne. Po szkole udałam się prosto do domu. Tam zapewne czekał na mnie tata z obiadem. Patrick siedzi popołudniami na siłowni, zazdroszczę mu wolnego czasu. Gdy tylko przekroczyłam próg domu tata czekał na mnie w przed pokoju. Zastałam go z przyrządami kuchennymi w dłoniach i zabawnym fartuszku.
- No już, siadaj, bo ostygnie kwiatuszku! - rzucił tata niecierpliwie. Po chwili rzuciłam plecak przy schodach i zasiadłam do stołu. Zajadałam się spaghetti, bo w szkole rzadko coś jem. Moje śniadanie to zazwyczaj jabłko.
- Dziękuję tatku! - krzyknęłam i pobiegłam do siebie na górę. Rzuciłam się na łóżko i oglądałam sufit. Miałam tyle roboty i lekcji, że w głowie się nie mieściło. Chętnie zadzwoniłabym do mojej przyjaciółki - Claire, ale w ostatniej chwili wycofałam się. Sięgnęłam ze skrzyni stojącej przy łóżku moje zdjęcie. Przypomniały mi się czasy podstawówki, moja stara miłość. Na zdjęciu byłam ja- ubrana w różową sukieneczkę w białe groszki i blado różowe lakierki. Obok mnie stał Harry Styles- ubrany w mały granatowy gajerek. Mieliśmy może z sześć lat. Korzystając z okazji zaczęłam rozmyślać, co on teraz robi, gdzie jest, jak wygląda... ? Westchnęłam ciężko, po czym udałam się do toalety. Zmyłam makijaż i rozpoczęłam prace domowe. Kiedy skończyłam, było już wpół do pierwszej. Przebrałam się w piżamę i opadłam z sił na łóżko.







_________________________________________________________________________________


Następny rozdział jutro :) Pozdrawiam, Olivia xx

4 komentarze:

  1. Ale świetne na samym końcu miałam takiego banana na twarzy .;)) Już nie mogę doczekać się kolejnego.!!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Kidi! :* Postaram się uczynić następny jeszcze lepszym. xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo...<3 Swietnie sie zaczyna ;**
    Czekam na wiecej ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję dziękuję! <3 xx nie podołam, no nie podołam :c

    OdpowiedzUsuń